Nadszedł wreszcie długo wyczekiwany w Dark Howl dzień. Dzień Ceremonii Przejścia. Gdy noc okryła swym mrocznym płaszczem królestwo a srebrzysto-biały księżyc świecił w pełni na niebie, mieszkańcy wilczego królestwa poczęli zbierać się pod leśnym ołtarzem.
Królewska para wraz z córką również była w drodze. Jechali w swej rzeźbionej drewnianej karocy zaprzężonej w dwa czarne rumaki, poprzez kręte leśne ścieżki.
Wokół panowała wyjątkowa aura, przepełniona magią tej niezwykłej nocy. Pełnia księżyca powodowała że w wyglądzie mieszkańców królestwa wilków zachodziły niezwykłe zmiany. U każdego wyglądały one nieco inaczej, lecz w każdym przypadku nadawały one dzikiego, lekko zwierzęcego a zarazem niesamowitego wyglądu.
Także wygląd młodej księżniczki uległ zmianie. Jej brązowe dotychczas włosy, stały się srebrzysto-białe, a jej szare oczy zapłonęły jaskrawo-żółtym odcieniem. Wyglądała tak pięknie że ciężko było oderwać od niej wzrok, lecz mimo to na jej wilczej twarzy jawił się smutek. Siedziała w karocy z założonymi rękoma i wpatrywała się w czubki swych bogato zdobionych kozaków.
Tej nocy jej życie miało się kolosalnie odmienić. Kończyła osiemnaście lat a rodzice mimo jej oporu wydawali ją za mąż. Wizja przyszłości u boku niekochanego mężczyzny przerażała dziewczynę i napełniała smutkiem jej dzikie serce.
Nie minęło pół godziny gdy znaleźli się na miejscu. Wszystko było już gotowe. Stary drewniany ołtarz, który pamiętał jeszcze czasy przodków stał po środku wzniesienia, na polanie. Wokół niego jaskrawym światłem płonęły pochodnie. Za nim, na drewnianym podwyższeniu stały cztery trony. Dwa po środku były większe, a dwa zewnętrzne nieco mniejsze lecz tak samo, drogocenne ozdobione. Nad nimi rozpostarty był daszek z czerwonego, pozłacanego gdzieniegdzie materiału. Polana wypełniona była mieszkańcami wilczego królestwa którzy ze zniecierpliwieniem oczekiwali przybycia rodziny królewskiej.
Gdy dotarli na miejsce karocę zaparkowano przy czerwonym dywanie prowadzącym do stup ołtarza. W mgnieniu oka podeszli do niej dwaj słudzy w odświętnych ubraniach i otworzyli drzwi.
Na ten sygnał zaczęto rytmicznie uderzać w bębny ze zwierzęcej skóry. Królewska para chwyciła się za ręce i dumnie udała się w stronę ołtarza. Cerise siedziała jeszcze w karocy cała drżąc. Serce waliło jej tak mocno że nie słyszała nawet swych myśli.
-Teraz moja kolej - szepnęła do siebie. Zacisnęła zęby, podniosła się z siedziska i wyszła z karocy. Gdy ujrzał ją zgromadzony lud, mieszkańcy Dark Howl poczęli podnosić swe głowy ku tarczy księżyca i głośno wyć.
Królewska para doszła do stup ołtarza po czym rozeszła się w dwie strony, obeszła ołtarz i zajęła miejsca na dwóch "większych" tronach. Idąca za nimi Cerise zatrzymała się u stup ołtarza. W tej samej chwili z lewej strony podszedł do niej tajemniczy, królewsko wręcz odziany wilkołak.
"To pewnie on ma być mym mężem"- pomyślała dziewczyna i wbiła spojrzenie w ziemię. Była tak zestresowana że bała się nawet spojrzeć mu w twarz. Stali tak we dwoje przez jakiś czas dopóki na ołtarzu nie pojawił się kapłan. Był to stary już wilkołak, z długą siwą brodą, ubrany w długą czarno-brązową pelerynę, której kaptur przysłaniał jego oczy. W prawej dłoni trzymał drewnianą laskę z której czubka zwisały pióra, kilka drobnych czaszek i tykwa.
Staną na froncie ołtarza i uniósł swe pomarszczone ręce ku górze. Bębny zagrzmiały jeszcze ostatni raz lecz tym razem ze zdwojoną siłą po czym wszyscy umilkli.
- Towarzysze! - odezwał się donośnym głosem - W tym wyjątkowym dla nas, wilkołaków dniu zebraliśmy się na tej leśnej polanie by zwyczajem naszych praprzodków uczcić osiemnaste urodziny naszej ukochanej księżniczki Cerise!
Gdy zgromadzeni usłyszeli imię Wilczycy poczęli radośnie wyć, krzyczeć, klaskać. Starzec uciszył ich przez uniesienie rąk i ponownie zabrał głos.
- Tegoroczna Ceremonia ma dla nas jednak jeszcze jedno ważne oblicze! -mówił- Decyzją Władców naszego czcigodnego królestwa Młoda Księżniczka Cerise Zostanie wydana za mąż za obecnego wśród nas Lorda Kiliana!
Powiedziawszy to starzec wskazał ręką na mężczyznę stojącego obok Cerise. Lud znowu zabrał głos pokrzykując i klaszcząc.
- Kilianie! - powiedział głośno starzec - Czy zgadzasz się by ta oto wilczyca towarzyszyła Ci przez całe twe życie i by w miłości oraz wierności sprawowała władzę u twego boku jak twa żona?
-Tak - odpowiedział dumnie wilkołak.
- Cerise! - zwrócił się do dziewczyny donośnym głosem - Czy zgadzasz się by ten oto wilkołak towarzyszył Ci przez całe twe życie i by w miłości oraz wierności, opiekując się tobą pomagał Ci sprawować władzę jako twój mąż? - zapytał kapłan.
Na te słowa dziewczyna wzięła głęboki oddech podniosła głowę i po raz pierwszy ośmieliła się spojrzeć w oczy swego przyszłego męża.
Ten widok całkowicie ją zszokował. Oto stał obok niej ten sam mężczyzna którego wtedy tak nieprzychylnie potraktowała na zamku. "Ooo Nie!"- pomyślała z przerażeniem. Poczuła jak nogi zaczynają się jej chwiać. Zaczęła głęboko oddychać w obawie przed utratą przytomności.
- Cerise? - zapytał donośnym głosem kapłan.
Dziewczyna milczała nadal w osłupieniu.
- Ehm... Cerise - szepnął cichutko Kilian szturchając ją delikatnie.
Dziewczyna drżąc z przerażenia jeszcze raz spojrzała na niego. Nic do niego nie czuła i nie chciała związać się z nim na całe życie, lecz wiedziała że od jednego słowa które miała wypowiedzieć zależały losy jej królestwa. Była rozdarta między szczęściem i prawdziwą miłością a dobrocią swego ludu. Obróciła delikatnie głowę i podniosła ją ku górze. Spojrzała na księżyc, wzięła głęboki wdech i przeniosła swój wzrok na twarz stojącego obok niej wilkołaka.
- NIE! - powiedziała głośno.
Na te słowa wśród zgromadzonych zapanowała ogólna dekonspiracja. Zaczęto szeptać do siebie i z niedowierzaniem spoglądać na księżniczkę. Widzą to Cerise rozpłakała się. Zakryła oczy rękoma i mijając osłupiałego lorda pobiegła w stronę lasu. Goniła co sił w nogach byle tylko znaleźć się jak najdalej od tego wszystkiego. Przedzierając się przez leśną gęstwinę raz po raz obracała się za siebie by upewnić się że nikt nie udał się za nią.
Po jakimś czasie znalazła się u granic Silverfall. Czuła się bezpiecznie bo wiedziała że nikt jej tu nie odnajdzie. Zwolniła kroku i podeszła do brzegu jeziora. Usiadła na sporym kamieniu który wcinał się w brzeg zbiornika, pochyliła się nad gładką taflą jeziora i poczęła wpatrywać się w swe zalane łzami oblicze. Miała ogromne wątpliwości czy podjęła właściwą decyzję. Odnosiła wrażenie że tym co zrobiła zawiodła swoich rodziców i swój lud lecz czuła że nie mogła inaczej. Serce nie pozwalało jej się zgodzić.
"Co teraz będzie? - myślała zrozpaczona - "Jak pokaże się rodzicom? Dworzanom? Moze nie powinnam była... ale... ja... nie mogłam inaczej"
Powiew chłodnego wiatru przerwał rozmyślania wilczycy. Otarła łzy i spojrzała przed siebie. Nagle jej oczom ukazał się widok którego nikt nigdy nie spodziewał by się w tej części Endless Dream. Oto tafla jeziora przy którym siedziała poczęła zamarzać. Cerise poczuła się nieswojo. Zerwawszy się na równe nogi zaczęła rozglądać się po okolicy.
- Jest tu kto?! - zapytała donośnym głosem, lecz nie uzyskała odpowiedzi.
- Halo?-odezwała się ponownie.
Wciąż bez skutku. Dziewczyna zrobiła kilka kroków w tył i schowała się w mrocznym gąszczu. Postanowiła że zbada tę tajemniczą sprawę. Pochylona, na ugiętych nogach zaczęła obchodzić jezioro. Stąpała powoli i bezszelestnie ciągle rozglądając się. Gdy dotarła na drugi koniec jeziora, jej uwagę przykuł niecodzienny widok. Na starej pochylonej wierzbie siedziała zakapturzona postać. Była ubrana w niebieską, pozamarzaną gdzieniegdzie bluzę i brązowe spodnie sięgające do połowy łydki. W prawej ręce trzymała zakrzywiony drewniany kij którym raz po raz dotykała zamarzniętej tafli jeziora, rysując na niej lodowe wzory.
- Frosty Tear - szepnęła z nienawiścią dziewczyna.
Zmrużyła oczy i na ugiętych nogach zrobiła krok do tyłu szykując się do skoku. Z dzikim warknięciem wypadła z chaszczy jak strzała i zepchnęła nieznajomego z drzewa. Przeturlali się razem kilka metrów po czym dziewczyna z całych sił przygwoździła go do lodu.
- Co ty tu robisz?! - warknęła z wściekłością. Zaskoczony chłopak nic nie odpowiadał, wpatrywał się tylko w twarz dziewczyny. Cerise spojrzała prosto w jego szeroko otwarte niebieskie oczy. Mieniły się tak pięknie w srebrzystym świetle księżyca że ciężko było jej od nich oderwać wzrok. Trwała tak przez chwilę jak zahipnotyzowana nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa.
Nagle chłopak poruszył się i zrzucając z siebie wilczyce przykuł ją do zamarzniętej tafli jeziora.
- A ty? Co tu robisz?- zapytał z zawadiackim uśmiechem na twarzy. Dziewczyna wyrwana z transu wyszczerzyła zęby.
- To samo co ty!- warknęła. Szybkim ruchem uwolniła się od nieznajomego wstała i pobiegła przed siebie po zamarzniętym zbiorniku. Chłopka również wstał i w milczeniu patrzył na uciekającą piękność.
Po krótkim czasie, dziewczyna czując że nie jest ścigana zatrzymała się kilkanaście metrów przed drugim brzegiem jeziora. Wzięła głęboki oddech dumnie uniosła głowę do góry i obróciła się w stronę nieznajomego. Stali tak przez jakiś w milczeniu patrząc na siebie.
Nagle Cerise usłyszała głośny trzask. Oderwała oczy od chłopaka i spojrzała pod nogi. Z przerażeniem stwierdziła że lód na którym stoi zaczyna pękać. Nie zdążyła nawet krzyknąć gdy w mgnieniu oka znalazła się pod wodą.
Szamotała się bezwładnie zaplątana w swój długi krwisto czerwony płaszcz ciągle opadając w dół. Woda nalewała się jej do ust i nosa a jej niska temperatura paraliżowała mięśnie dziewczyny. Po krótkiej chwili zaczęły opuszczać ją siły. Poczuła że odpływa gdzieś w zaświaty. Obraz przed jej oczyma coraz bardziej się rozmazywał aż wreszcie całkowicie znikł.
- Hej Młoda! Ocknij się!- odezwał się tajemniczy głos.
Cerise otworzyła oczy i spojrzała przed siebie. Nieznajomy trzymał ją na rękach i uśmiechał się do niej. Dziewczyna zerwała się na równe nogi.
- Zostaw mnie!- krzyknęła.
- Okey- odpowiedział spokojnie chłopak - W sumie mogłem Cię również zostawić w tej wodzie tylko wiesz... w tedy to byśmy sobie już tak nie pogadali.
Dziewczyna milczała wyciskając wodę ze swych srebrzysto białych włosów. Chłopak uśmiechał się do niej.
- Nie ma za co!- powiedział.
- Ehhhmm...- chrząknęła dziewczyna- Dziękuję. Moja rodzina Ci to wynagrodzi w złocie- powiedziała dumnie.
- Złocie?!- zapytał z jeszcze większym uśmiechem na twarzy.
- Tak. W złocie.- odpowiedziała niegrzecznie dziewczyna.
- Złota Ci u mnie dostatek... Jestem Jack Frost- rzekł z dumą chłopak wyciągając prawą dłoń w stronę dziewczyny - Syn króla Arthasa i przyszły władca Frosry Tear.
- Miło mi...Cerise Wolf przyszła królowa Dark Howl- odpowiedziała krótko dziewczyna podając mu rękę.
- Eej!- krzykną Jack- Skoro jesteś "księżniczką" to czy ty przypadkiem nie powinnaś siedzieć na tej... em... jak to się nazywa "Ceremonii..."? Bo z tego Co mi wiadomo to wy wilkołaki macie te swoje dziwne "zloty" w każdą pełnie księżyca...
-Powinnam.
- Więc? Czego Cię tam nie ma?
- Nie twoja sprawa. Nie interesuj się.
-Eeej spokojnie... tylko się zapytałem.
- A ty? Hmm? Czemu nie siedzisz na zamku co?
- Bo uciekłem- odrzekł z uśmiechem chłopak wzruszając ramionami.
- Eh... skąd to znam...- odpowiedziała dziewczyna- też nie raz uciekam... czasami to mam już tego wszystkiego po dziurki w nosie
- Taak... Ciągle tylko patrzą żeby zrobić z Ciebie wspaniałego idealnego władcę i nie zwracają uwagi na twoje uczucia, potrzeby...- wyliczał chłopak.-Wiesz... mażę sobie nieraz jak by to było być...
- Wolnym- powiedzieli równocześnie po czym obydwoje uśmiechnęli się do siebie.
- Zawsze marzyłam o wolności...- odezwała się po chwili ciszy Cerise- śniłam jak by to było gdybym mogła mieszkać gdzieś daleko z tąd, mieć wielu przyjaciół, i nie martwić się odpowiedzialnością za wszystko. Ach... gdybym tylko mogła sama o sobie decydować...
- Taaa- westchną Jack- Jak widać mamy ze sobą wiele wspólnego.
- No...- przytaknęła dziewczyna.
W pewnej chwili coś poruszyło się w krzakach. Chłopak zerwał się na równe nogi i uniósł swą lodową laskę ku górze. Dziewczyna zrobiła kilka kroków w tył. Oboje zetknęli się plecami i poczęli bacznie obserwować okolicę. Nagle z krzaków wyłoniły się trzy postaci. Cerise od razu rozpoznała w nich ojca i królewską straż.
- Eee... Tato?- spytała zaskoczona- Ja... ja... ja Przepraszam Cię ale...
- Zamilcz- powiedział twardo ojciec po czym zaczął bacznie przyglądać się towarzyszowi dziewczyny.
- Czy mnie oczy nie mylą?- rzekł po chwili- Jack Frost? Książę Frosty Tear?
- Taaaaak- opowiedział zdezorientowany chłopak.
- A czy ty przypadkiem nie powinieneś być na zamku? W SWOIM królestwie?- wypytywał dociekliwie władca.
- Tak... to znaczy nie! Nie...
- Dość tego. Moi ludzie odstawią się do twego pałacu.-powiedział król po czym spojrzał na Cerise.
- A z tobą młoda damo porozmawiam za zamku!
Toralei Stripe
Wow ^^
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńKocham Wasz styl pisania. Niech wena będzie z tobą Tori.
OdpowiedzUsuńPS Jak można przerwać w takim momencie??
Dziękuję <3 Hihi to celowo XD
UsuńMatko! Jakie emocje! No i w końcu wzmianka o Jarise ^^ już chcę następny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńTaq <3 Bardzo Ci dziękuję <3
UsuńSuper
OdpowiedzUsuńMasz talent Tori :*
OdpowiedzUsuńMiło mi że tak uważasz :)
UsuńExtra ;3 Czekam na kolejny rozdział :3 A tak pro pro, ostanio cb nie ma Tori na yt D:
OdpowiedzUsuńsuper już nie mogę doczekać się następnego rozdziału (i mam pytanko. Dlaczego nie nagrywasz na yt ? Czy coś się stało ? proszę odpowiedz. )
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetne, a to spotkanie to w ogóle XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)
to jest super i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń