W
Spellness nastał kolejny, otulony zewsząd mgłą, mroczny poranek.
Przyćmione ciemnymi chmurami słońce właśnie wschodziło nad
Endless Dream i swym blaskiem zwiastowało kolejny dzień.
Raven,
przyszła królowa królestwa Spellness, obudziła się właśnie z
mrocznego snu. Otworzyła swe fioletowe oczy i rozejrzała się po
swojej kamienne komnacie. Przez okno wpadały do środka słoneczne
promienie które rozsiewały wokół jasną i miękką poświatę.
Ten widok ucieszył dziewczynę. Nie zawsze było można zastać taka
pogodę na wschodzie Endless Dream... w miejscu gdzie władało
Spellness.
Czarnowłosa
przewróciła się na drugi bok zanurzona w czarno-fioletowej
pościeli. Kolejny dzień przepełniony nienawiścią, zimnem i
brakiem jakichkolwiek uczuć .
Kolejny
dzień w krainie cienia.
Z
wielką niechęcią Raven zmusiła się do wstania z łóżka.
Założyła swój koronkowy, czarny szlafrok sięgający niemal do
ziemi i podeszła do stojącej w kącie toaletki po czym usiadła na
obszytym czarną skórą krześle. Spojrzała w zdobione czarną ramą
lustro i rozczesała czarno-fioletowe loki sięgające do pasa. To
była jej rutyna. Prawie każdy dzień wyglądał tak samo. Wstawała,
rozczesywała włosy, potem szła na śniadanie. Czasami po nim
widywała się ze swoim ojcem, Królem Spellness. Reszta dnia mijała
jej na nauce... przyszła królowa Spellness musiała być
perfekcyjna.
Gdy
założyła na siebie jedną ze swoich sukni ruszyła w stronę
drewnianych drzwi, jednak w połowie drogi się zatrzymała. Jak
każdego dnia jej uwagę przykuł portret wiszący na jednej ze ścian
w jej komnacie Był to portret na którym kobieta z okrutnym wyrazem
twarzy ściskała krwistoczerwone serce, na skutek czego po jej
bladej dłoni lał się strumień krwi. Mimo makabrycznych szczegółów
kobieta ta wyglądała przy tym tak pięknie i mrocznie, że niemal
każdy kto na nią spojrzał zakochiwał się w obrazie.
Jednak,
że nie urok obrazu przykuł uwagę Raven. Obraz przedstawiał Złą
Królową.
Królową
Spellness.
Matkę
Raven.
Martwą
matkę.
Każdego
dnia Raven stawała przy obrazie i wpatrując się długo w portret
zastanawiała się jak bardzo ją przypomina. Miała taką samą
alabastrową skórę, oczy o fioletowych tęczówkach i kruczoczarne
włosy. Ci którzy długie lata znali Złą Królową nie raz
przyznawali, że Raven jest niemal taka sama jak jej matka. Jednak
czarnowłosa wciąż nie była tego pewna. Wszyscy wymagali, że
będzie perfekcyjną następczynią swojej matki, ale sama dziewczyna
nie była pewna czy uda jej się sprostać takiemu wymaganiu. Jej
matka była okrutna i surowa, nawet wobec swojej córki... kiedy
jeszcze żyła.
Czarnowłosa
nie chciała taka być. Mimo to Zła Królowa była dla niej wciąż
wielkim autorytetem. W jej matce zawsze było coś niesamowitego, coś
co sprawiało, że wszyscy w Spellness ją szanowali a nawet kochali.
Królowa zawsze cechowała się wyrafinowaniem, klasą i najwyższym
majestatem, a jej czary były potężniejsze niż ktokolwiek zdołał
by sobie wyobrazić. Jednak jej matka prowadziła wieczne wojny,
siała nienawiść i zniszczenie. Dążyła do władzy bez względu
na wszystko... i poniosła tego najwyższą cenę. Czy przeznaczeniem
Raven było podążać tymi samymi śladami i tak samo skończyć?
Nie
czuła że tego chce. Czuła raczej osamotnienie. Prawie nikt w całym
Endless Dream jej nie rozumiał. Nikt nie rozumiał tego, że nie
jest i nie chce być okrutną królową Spellness. Nikt nie rozumiał
tego, że jest inna...
Z
przemyśleń Raven obudziło wybicie godziny ósmej na zegarze.
Poprawiła tylko włosy i szybko wyszła ze swej komnaty na otulający
mrok, kamienny korytarz . Dyscyplina była bardzo ważna w Spellness
i za jej unikanie obowiązywały surowe kary. Czarnowłosa nie miała
zamiaru się spóźnić.
Zrezygnowana
ruszyła w stronę sali głównej na śniadanie. Miało się odbyć
razem z damami dworu które od śmierci Złej Królowej wychowywały
Raven na następczynię swej matki. Jednak mimo że minęło już
wiele lat od śmierci królowej ani razu nie okazały czarnowłosej
czułości i mimo że zamek w Spellness był domem Raven, dziewczyna
czuła się w nim nieswojo. Tak jak by nikt jej tu nie chciał. Tak
jak by tu nie pasowała...
Po
śniadaniu czarnowłosa poczuła się przygnębiona. Znów z samego
rana spotkała się z zimnymi spojrzeniami i oschłym traktowaniem.
Nikt z dworzan czy też nawet służby nie zwrócił się do niej z
nutą uprzejmości w głosie, a jeżeli już ktoś się do niej
odzywał to z przymusu lub konieczności. Czasami miała wrażenie że
ludzie oceniali ją na podstawie tylko tego jaka była jej matka i
tego kim miała się wkrótce stać...
Podeszła
do jednej z okiennic z zardzewiałymi zawiasami na korytarzu.
Spojrzała za okna na zachód. Tyle by oddała, nawet duszę aby
przekonać się jak jest w innych królestwach. Czy przyszli władcy
też są tak traktowani przez ludzi na dworze? Czy w ich serce też
starają się za wszelką cenę wszczepić jad nienawiści? A może
jest całkowicie na odwrót? Może przyszłym władcą jest okazywany
szacunek i zrozumienie? Raven tak bardzo chciała by się przekonać.
Owszem znała przyszłą władczynie Dark Howl, Cerise a nawet się z
nią przyjaźniła ale nigdy nie rozmawiały na ten temat. Z resztą
co z innymi następcami tronu? Istniała możliwość, że może
wcale nie jest jedyna...
Odstąpiła
od okna. Za dużo przemyśleń krążyło nad jej głową, niczym
złowieszcze sępy nad padliną martwego zwierzęcia. Ruszyła w swą
dalszą wędrówkę przez mrok kamiennego korytarza. Idąc nim
zwolniła kroku, kiedy znalazła się blisko drzwi komnaty swego
ojca. Ojciec bardzo rzadko wychodził z tego pomieszczenia odkąd
zmarła jego żona. Wydawał tylko rozkazy dotyczące królestwa.
Większość swojego czasu spędzał w samotności. Podczas jednych z
odwiedzin Raven w jego komnacie zdradził jej, że samotność daje
jemu duszy ukojenie...
Czarnowłosa
piękność myśląc o tych słowach nagle zapragnęła pogrążyć
się w samotności. Może skoro jej ojcu który chylił się przez te
wszystkie lata ku obłąkaniu pomagało odizolowanie od wszystkich, to
może i Raven poczuła by się lepiej będąc z dala od od mroku
Spellness...
Rozważając
nad tym pomysłem postanowiła, że oddali się z zamku. Wiedziała
jakie czekały ją za to konsekwencje.
Jest
i wina. Jest i kara.
Jednak
chęć samotności była silniejsza od srogich reguł jakie panowały
w królestwie cienia. Chciała uciec od mrocznej rzeczywistości raz
na zawsze... ah, jak życie by wtedy zyskało sens. Decydować o
swoim losie, o swoim życiu... chociaż tyle by jej wystarczyło.
Niestety
życie nie było takie proste. Przyszła monarchini nie mogła uciec.
Nie mogła zawieść swojego ludu, który mimo że należał do
jednych z najbardziej zawisłych w całym Endless Dream to i tak ją
potrzebował. Stąd też te wszystkie srogie reguły nad nią
ciążące. Odkąd skończyła dziesięć lat starano się robić
wszystko aby ograniczyć jej swobodę przemieszczania się po
Spelness. Przyszłej władczyni nie należało.
Mimo
to Raven dość często łamała te reguły. Teraz też zamierzała.
Przyspieszonym krokiem szybko przemierzyła korytarz i weszła do
swojego pokoju. Na szczęście nie zastała w nim żadnej z dam dworu
czy służących. Poczuła ulgę, jednak nie czekając sięgnęła po
swą czarną niczym noc pelerynę i założyła ją na swe ramiona. Z nadzieją
w duchu, że nikogo nie zasta na swej drodze wyszła ze swej komnaty,
ostrożnie, bez skrzypu, zamykając drzwi. Oglądając się co chwila
za siebie ruszyła przyspieszonym krokiem do podziemi. Stamtąd miała
dostęp do tajemnego przejścia którego koniec wychodził z dala od
zamczyska Spellness, w głębi mroku lasu Dark Forest.
Po
chwili Raven udało się przemierzyć korytarz. Zbliżyła się do
kotary umieszczonej w cieniu i odsłoniła ją. Znajdował się za
nią stara, zardzewiała dźwignia która mimo swych lat nadal
spełniała swą funkcje. Raven upewniając się, że nikt ją nie
widzi pociągnęła za nią. Jak zawsze usłyszała gruchot i po
chwili przed nią rozstąpiła się kamienna podłoga, ukazując
ukryte schody prowadzące na dół. Czarnowłosa nie czekając
ruszyła ku przejścia cały czas miejąc nadzieje, że nikt jej nie
obserwuje ani nie śledzi. Gdy tylko pokonała parę stopni w dół
przejście się zamknęło. Odetchnęła z ulgą i rozpaliła
pochodnie po czym ruszyła w swą dalszą wędrówkę ku tajemnemu
przejściu.
Sieć
korytarzy do której zmierzała były rzeczywiście najbardziej
mrocznym i sekretnym miejscem w zamczysku Spellness. Wybudowano je
specjalnie na wypadek ataku królewskiego zamku, a wiedzę o nich
posiadała tylko rodzina królewska... czyli w rzeczywistości Raven
i jej ojciec który nigdy nie opuszczał swej komnaty. Niektórzy
mawiali, że ponoć tajemne przejścia prowadziły do lochów gdzie
niegdyś Zła Królowa odprawiały najczerniejsze czary. Czarnowłosa
wolała o tym nie myśleć, choć każdy kto choć raz przemierzył
by mrok tych korytarzy był by w stanie potwierdzić, że wciąż
czuć tu obecność ''nikczemności'' Złej Królowej.
Raven
odpędziła od siebie te myśli. Korzystała z przejść od wielu
lat, lecz nigdy nie odważyła by się je spenetrować. Zbłądzenie
w nich było by dla niej zgubne. Dlatego tez póki co sekrety jej
matki zostaną ukryte przed światłem dziennym...
Nim
Raven się obejrzała ujrzała u końca korytarza światło. Ucieszył
ją te widok. Zgasiła pospiesznie pochodnie i ruszyła w jego
stronę. Już po chwili była przy drabince po której szybko się
wspięła. Gdy już weszła na górę znalazła się w kamiennym
przesmyku. To właśnie tu wychodziło jedno z przejść. Było ono
dość wąskie, więc i też ledwo zauważalne. Idealny sposób dla
Raven aby mogła się wymykać kiedy tylko znalazła się na to
szansa.
Zadowolona
ze swej udanej ucieczki oddaliła się od przesmyku. Zagłębiona w
mrok lasu Dark Forest ruszyła w miejsce gdzie już ktoś na nią
czekał...
Lasy Dark Forest były
jednym z największych terenów w Endless Dream. Ich zachodnia część
należała do Dark Howl, natomiast wschodnia do Spellness. Niewielu
jednak mogło wiedzieć co też krył mrok tych lasów... dlatego
Raven za każdym razem je przemierzając czuła wewnętrzny niepokój.
Mimo to był ktoś kto sprawiał, że czarnowłosa zawsze czuła się
raźniej...
Gdy była już na
miejscu rozejrzała się dookoła niestety nikogo nie dostrzegła.
Poczuła rozczarowanie. Obecność tej osoby zawsze przynosiła jej
radość. Lecz gdy już miała odchodzić nagle usłyszała za sobą
dźwięk bijących o powietrze, mocnych skrzydeł. Uszczęśliwiona
odwróciła się.
Z nieba zstąpiła
smoczyca o ciemno-fioletowych łuskach mieniących się w blasku
słońca. Widząc Raven zaryczała i spoczęła na ziemi. Czarnowłosa
od razu podbiegła do swej podopiecznej.
- Witaj, Nevermore –
odparła przytulając się do smoczycy, gładząc jej długą szyję
- Stęskniłam się za tobą.
Nevermore odwzajemniła
uścisk swojej opiekunki, a na twarzy Raven pojawił się uśmiech.
Dłużej nie czekając, jednym krokiem wskoczyła na smoczycę.
Ludzie z Spellness woleli mrok, więc obecna, słoneczna pogoda
sprawiała, że istniało niskie prawdopodobieństwo, że ktoś by ją
zauważył razem z Nevermore.
Wzięła więc głęboki
oddech i wzbiła się razem ze swą smoczycą w górę ku błękicie
nieba...
Niosący
ją w przestworzach wiatr w długich kruczoczarnych włosach,
muskający jej bladą niczym śnieg skórę.
To
była właśnie jedna z tych chwil w życiu kiedy Raven mogła poczuć
się niezależna, niepodległa żadnym zasadom czy regułom. Szybując
razem z Nevermore po przestrzeni nieba potrafiła całkowicie oddać
się chwili i zapomnieć o wszystkich zmartwieniach. Czuła jak by
świat należał do niej… czuła że jest wolna.
Spośród chmur
rozprzestrzeniał się przed nią lasy Dark Forest a nawet część
Silverfall i Ancient Grove. Resztę spowijała poranna mgła... Raven
nigdy nie była dalej niż w centralnej części Silverfall. Stąd
rodziła się nieoparta ciekawość jak wyglądały inne krainy. Czy
rzeczywiście królestwo Frosty Tear było wiecznie skute lodem i
chłodem? Czy Dragon Haven naprawdę zatopione było w ognistej
lawie?
Stado wygłodniałych
sępów znów zaczęło swój żer...
Czarnowłosa wzbiła się
wraz z Nevermore wyżej, ponad białe, kłębiaste chmury. Nie miała
czasu na te przemyślenia. Pokusa polecenia i zobaczenia innych
królestw była silna, lecz jeszcze większe było ryzyko. Nigdy nie
miała pewność, że napotka kogoś z Dragon Haven. Od razu by
rozpoznał w niej obywatelkę Spellness, a gdy by się jeszcze
dowiedzieli, że jest przyszła władczynią królestwa mroku...
wolała nie myśleć co by się wtedy stało.
Odgarnęła złe myśli
i swe chęci eksploracji na bok. Postanowiła cieszyć się chwilą.
To właśnie dzięki Nevermore pośród chmur mogła całkowicie
oddać się emocją i swą dusza przenieść się w inne miejsce. Nie
na co dzień miała taką okazje. Gdy
by ktoś ujrzał przyszłą władczynie Spellness ujeżdźającą
smoka miała by nie lada spory problem. Największą nienawiścią
Spelness darzyło właśnie Dragon Haven ze wzglęu na zamiłowanie
do smoków. Co by jej lud pomyślał o niej gdy by jej sekret wyszedł
na jaw? Że jest zdrajczynią własnego królestwa? Że nie jest
godna zajęcia miejsca swej matki? Jaka kara by ją czekała?
Jest
i wina. Jest i kara.
Lecz
za niedługo Raven miała ukrywać znacznie większy sekret którego
ujawnienie by sprawiło, że Endless Dream nigdy już nie było by
takie samo...
Rosewaness
Studios
Świetne ;*
OdpowiedzUsuń<3 * *o* * #Cudeńko!
OdpowiedzUsuńDziękuje ;* Bardzo się starałam ;D
UsuńCudne :)
OdpowiedzUsuńSuper normalnie cudne:*
OdpowiedzUsuńcudo! :*
OdpowiedzUsuńCudowne! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne! Czekam co będzie dalej utrzymujecie mnie w napięciu jaka tajemnica? To samo dotyczy Cerise. Ja nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów! Zapraszam też na mojego bloga:http://basniowamagicznatajemnica.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuuje ;* Nowe rozdziały za niedługo ;D
UsuńUuu... tajemnice, lubie to :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na dalszy rozdział (oby to był Jack :)). Pozdrawiam :*
Musze ci przyznać, że dużo będzie tajemnic ;D
UsuńDoda to smaczków do całej opowieści ^_^... Dobre ;)
UsuńDziękuuje ^^ Jeżeli chodzi o interpunkcje to cóż... przyznaje że ja za nią odpowiadam i wiem, że wciąż jeszcze sama robie błędy ale postaram się je poprawić c:
OdpowiedzUsuń