sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 2

     W Spellness nastał kolejny, otulony zewsząd mgłą, mroczny poranek. Przyćmione ciemnymi chmurami słońce właśnie wschodziło nad Endless Dream i swym blaskiem zwiastowało kolejny dzień.
Raven, przyszła królowa królestwa Spellness, obudziła się właśnie z mrocznego snu. Otworzyła swe fioletowe oczy i rozejrzała się po swojej kamienne komnacie. Przez okno wpadały do środka słoneczne promienie które rozsiewały wokół jasną i miękką poświatę. Ten widok ucieszył dziewczynę. Nie zawsze było można zastać taka pogodę na wschodzie Endless Dream... w miejscu gdzie władało Spellness.
     Czarnowłosa przewróciła się na drugi bok zanurzona w czarno-fioletowej pościeli. Kolejny dzień przepełniony nienawiścią, zimnem i brakiem jakichkolwiek uczuć .
     Kolejny dzień w krainie cienia.


     Z wielką niechęcią Raven zmusiła się do wstania z łóżka. Założyła swój koronkowy, czarny szlafrok sięgający niemal do ziemi i podeszła do stojącej w kącie toaletki po czym usiadła na obszytym czarną skórą krześle. Spojrzała w zdobione czarną ramą lustro i rozczesała czarno-fioletowe loki sięgające do pasa. To była jej rutyna. Prawie każdy dzień wyglądał tak samo. Wstawała, rozczesywała włosy, potem szła na śniadanie. Czasami po nim widywała się ze swoim ojcem, Królem Spellness. Reszta dnia mijała jej na nauce... przyszła królowa Spellness musiała być perfekcyjna.


     Gdy założyła na siebie jedną ze swoich sukni ruszyła w stronę drewnianych drzwi, jednak w połowie drogi się zatrzymała. Jak każdego dnia jej uwagę przykuł portret wiszący na jednej ze ścian w jej komnacie Był to portret na którym kobieta z okrutnym wyrazem twarzy ściskała krwistoczerwone serce, na skutek czego po jej bladej dłoni lał się strumień krwi. Mimo makabrycznych szczegółów kobieta ta wyglądała przy tym tak pięknie i mrocznie, że niemal każdy kto na nią spojrzał zakochiwał się w obrazie.
     Jednak, że nie urok obrazu przykuł uwagę Raven. Obraz przedstawiał Złą Królową.
     Królową Spellness.
     Matkę Raven.
     Martwą matkę.


     Każdego dnia Raven stawała przy obrazie i wpatrując się długo w portret zastanawiała się jak bardzo ją przypomina. Miała taką samą alabastrową skórę, oczy o fioletowych tęczówkach i kruczoczarne włosy. Ci którzy długie lata znali Złą Królową nie raz przyznawali, że Raven jest niemal taka sama jak jej matka.                Jednak czarnowłosa wciąż nie była tego pewna. Wszyscy wymagali, że będzie perfekcyjną następczynią swojej matki, ale sama dziewczyna nie była pewna czy uda jej się sprostać takiemu wymaganiu. Jej matka była okrutna i surowa, nawet wobec swojej córki... kiedy jeszcze żyła.
     Czarnowłosa nie chciała taka być. Mimo to Zła Królowa była dla niej wciąż wielkim autorytetem. W jej matce zawsze było coś niesamowitego, coś co sprawiało, że wszyscy w Spellness ją szanowali a nawet kochali. Królowa zawsze cechowała się wyrafinowaniem, klasą i najwyższym majestatem, a jej czary były potężniejsze niż ktokolwiek zdołał by sobie wyobrazić. Jednak jej matka prowadziła wieczne wojny, siała nienawiść i zniszczenie. Dążyła do władzy bez względu na wszystko... i poniosła tego najwyższą cenę. Czy przeznaczeniem Raven było podążać tymi samymi śladami i tak samo skończyć?
     Nie czuła że tego chce. Czuła raczej osamotnienie. Prawie nikt w całym Endless Dream jej nie rozumiał. Nikt nie rozumiał tego, że nie jest i nie chce być okrutną królową Spellness. Nikt nie rozumiał tego, że jest inna...
     Z przemyśleń Raven obudziło wybicie godziny ósmej na zegarze. Poprawiła tylko włosy i szybko wyszła ze swej komnaty na otulający mrok, kamienny korytarz . Dyscyplina była bardzo ważna w Spellness i za jej unikanie obowiązywały surowe kary. Czarnowłosa nie miała zamiaru się spóźnić.
     Zrezygnowana ruszyła w stronę sali głównej na śniadanie. Miało się odbyć razem z damami dworu które od śmierci Złej Królowej wychowywały Raven na następczynię swej matki. Jednak mimo że minęło już wiele lat od śmierci królowej ani razu nie okazały czarnowłosej czułości i mimo że zamek w Spellness był domem Raven, dziewczyna czuła się w nim nieswojo. Tak jak by nikt jej tu nie chciał. Tak jak by tu nie pasowała...


Po śniadaniu czarnowłosa poczuła się przygnębiona. Znów z samego rana spotkała się z zimnymi spojrzeniami i oschłym traktowaniem. Nikt z dworzan czy też nawet służby nie zwrócił się do niej z nutą uprzejmości w głosie, a jeżeli już ktoś się do niej odzywał to z przymusu lub konieczności. Czasami miała wrażenie że ludzie oceniali ją na podstawie tylko tego jaka była jej matka i tego kim miała się wkrótce stać...
     Podeszła do jednej z okiennic z zardzewiałymi zawiasami na korytarzu. Spojrzała za okna na zachód. Tyle by oddała, nawet duszę aby przekonać się jak jest w innych królestwach. Czy przyszli władcy też są tak traktowani przez ludzi na dworze? Czy w ich serce też starają się za wszelką cenę wszczepić jad nienawiści? A może jest całkowicie na odwrót? Może przyszłym władcą jest okazywany szacunek i zrozumienie? Raven tak bardzo chciała by się przekonać. Owszem znała przyszłą władczynie Dark Howl, Cerise a nawet się z nią przyjaźniła ale nigdy nie rozmawiały na ten temat. Z resztą co z innymi następcami tronu? Istniała możliwość, że może wcale nie jest jedyna...
     Odstąpiła od okna. Za dużo przemyśleń krążyło nad jej głową, niczym złowieszcze sępy nad padliną martwego zwierzęcia. Ruszyła w swą dalszą wędrówkę przez mrok kamiennego korytarza. Idąc nim zwolniła kroku, kiedy znalazła się blisko drzwi komnaty swego ojca. Ojciec bardzo rzadko wychodził z tego pomieszczenia odkąd zmarła jego żona. Wydawał tylko rozkazy dotyczące królestwa. Większość swojego czasu spędzał w samotności. Podczas jednych z odwiedzin Raven w jego komnacie zdradził jej, że samotność daje jemu duszy ukojenie...
     Czarnowłosa piękność myśląc o tych słowach nagle zapragnęła pogrążyć się w samotności. Może skoro jej ojcu który chylił się przez te wszystkie lata ku obłąkaniu pomagało odizolowanie od wszystkich, to może i Raven poczuła by się lepiej będąc z dala od od mroku Spellness...
     Rozważając nad tym pomysłem postanowiła, że oddali się z zamku. Wiedziała jakie czekały ją za to konsekwencje.
     Jest i wina. Jest i kara.
     Jednak chęć samotności była silniejsza od srogich reguł jakie panowały w królestwie cienia. Chciała uciec od mrocznej rzeczywistości raz na zawsze... ah, jak życie by wtedy zyskało sens. Decydować o swoim losie, o swoim życiu... chociaż tyle by jej wystarczyło.
     Niestety życie nie było takie proste. Przyszła monarchini nie mogła uciec. Nie mogła zawieść swojego ludu, który mimo że należał do jednych z najbardziej zawisłych w całym Endless Dream to i tak ją potrzebował. Stąd też te wszystkie srogie reguły nad nią ciążące. Odkąd skończyła dziesięć lat starano się robić wszystko aby ograniczyć jej swobodę przemieszczania się po Spelness. Przyszłej władczyni nie należało.
     Mimo to Raven dość często łamała te reguły. Teraz też zamierzała. Przyspieszonym krokiem szybko przemierzyła korytarz i weszła do swojego pokoju. Na szczęście nie zastała w nim żadnej z dam dworu czy służących. Poczuła ulgę, jednak nie czekając sięgnęła po swą czarną niczym noc pelerynę i założyła ją na swe ramiona. Z nadzieją w duchu, że nikogo nie zasta na swej drodze wyszła ze swej komnaty, ostrożnie, bez skrzypu, zamykając drzwi. Oglądając się co chwila za siebie ruszyła przyspieszonym krokiem do podziemi. Stamtąd miała dostęp do tajemnego przejścia którego koniec wychodził z dala od zamczyska Spellness, w głębi mroku lasu Dark Forest.
     Po chwili Raven udało się przemierzyć korytarz. Zbliżyła się do kotary umieszczonej w cieniu i odsłoniła ją. Znajdował się za nią stara, zardzewiała dźwignia która mimo swych lat nadal spełniała swą funkcje. Raven upewniając się, że nikt ją nie widzi pociągnęła za nią. Jak zawsze usłyszała gruchot i po chwili przed nią rozstąpiła się kamienna podłoga, ukazując ukryte schody prowadzące na dół. Czarnowłosa nie czekając ruszyła ku przejścia cały czas miejąc nadzieje, że nikt jej nie obserwuje ani nie śledzi. Gdy tylko pokonała parę stopni w dół przejście się zamknęło. Odetchnęła z ulgą i rozpaliła pochodnie po czym ruszyła w swą dalszą wędrówkę ku tajemnemu przejściu.
     Sieć korytarzy do której zmierzała były rzeczywiście najbardziej mrocznym i sekretnym miejscem w zamczysku Spellness. Wybudowano je specjalnie na wypadek ataku królewskiego zamku, a wiedzę o nich posiadała tylko rodzina królewska... czyli w rzeczywistości Raven i jej ojciec który nigdy nie opuszczał swej komnaty. Niektórzy mawiali, że ponoć tajemne przejścia prowadziły do lochów gdzie niegdyś Zła Królowa odprawiały najczerniejsze czary. Czarnowłosa wolała o tym nie myśleć, choć każdy kto choć raz przemierzył by mrok tych korytarzy był by w stanie potwierdzić, że wciąż czuć tu obecność ''nikczemności'' Złej Królowej.
     Raven odpędziła od siebie te myśli. Korzystała z przejść od wielu lat, lecz nigdy nie odważyła by się je spenetrować. Zbłądzenie w nich było by dla niej zgubne. Dlatego tez póki co sekrety jej matki zostaną ukryte przed światłem dziennym...
     Nim Raven się obejrzała ujrzała u końca korytarza światło. Ucieszył ją te widok. Zgasiła pospiesznie pochodnie i ruszyła w jego stronę. Już po chwili była przy drabince po której szybko się wspięła. Gdy już weszła na górę znalazła się w kamiennym przesmyku. To właśnie tu wychodziło jedno z przejść. Było ono dość wąskie, więc i też ledwo zauważalne. Idealny sposób dla Raven aby mogła się wymykać kiedy tylko znalazła się na to szansa.
     Zadowolona ze swej udanej ucieczki oddaliła się od przesmyku. Zagłębiona w mrok lasu Dark Forest ruszyła w miejsce gdzie już ktoś na nią czekał...


     Lasy Dark Forest były jednym z największych terenów w Endless Dream. Ich zachodnia część należała do Dark Howl, natomiast wschodnia do Spellness. Niewielu jednak mogło wiedzieć co też krył mrok tych lasów... dlatego Raven za każdym razem je przemierzając czuła wewnętrzny niepokój. Mimo to był ktoś kto sprawiał, że czarnowłosa zawsze czuła się raźniej...
     Gdy była już na miejscu rozejrzała się dookoła niestety nikogo nie dostrzegła. Poczuła rozczarowanie. Obecność tej osoby zawsze przynosiła jej radość. Lecz gdy już miała odchodzić nagle usłyszała za sobą dźwięk bijących o powietrze, mocnych skrzydeł. Uszczęśliwiona odwróciła się.
     Z nieba zstąpiła smoczyca o ciemno-fioletowych łuskach mieniących się w blasku słońca. Widząc Raven zaryczała i spoczęła na ziemi. Czarnowłosa od razu podbiegła do swej podopiecznej.
     - Witaj, Nevermore – odparła przytulając się do smoczycy, gładząc jej długą szyję - Stęskniłam się za tobą.
     Nevermore odwzajemniła uścisk swojej opiekunki, a na twarzy Raven pojawił się uśmiech. Dłużej nie czekając, jednym krokiem wskoczyła na smoczycę. Ludzie z Spellness woleli mrok, więc obecna, słoneczna pogoda sprawiała, że istniało niskie prawdopodobieństwo, że ktoś by ją zauważył razem z Nevermore.
     Wzięła więc głęboki oddech i wzbiła się razem ze swą smoczycą w górę ku błękicie nieba...
     Niosący ją w przestworzach wiatr w długich kruczoczarnych włosach, muskający jej bladą niczym śnieg skórę.
     To była właśnie jedna z tych chwil w życiu kiedy Raven mogła poczuć się niezależna, niepodległa żadnym zasadom czy regułom. Szybując razem z Nevermore po przestrzeni nieba potrafiła całkowicie oddać się chwili i zapomnieć o wszystkich zmartwieniach. Czuła jak by świat należał do niej… czuła że jest wolna.
Spośród chmur rozprzestrzeniał się przed nią lasy Dark Forest a nawet część Silverfall i Ancient Grove. Resztę spowijała poranna mgła... Raven nigdy nie była dalej niż w centralnej części Silverfall. Stąd rodziła się nieoparta ciekawość jak wyglądały inne krainy. Czy rzeczywiście królestwo Frosty Tear było wiecznie skute lodem i chłodem? Czy Dragon Haven naprawdę zatopione było w ognistej lawie?
     Stado wygłodniałych sępów znów zaczęło swój żer...
     Czarnowłosa wzbiła się wraz z Nevermore wyżej, ponad białe, kłębiaste chmury. Nie miała czasu na te przemyślenia. Pokusa polecenia i zobaczenia innych królestw była silna, lecz jeszcze większe było ryzyko. Nigdy nie miała pewność, że napotka kogoś z Dragon Haven. Od razu by rozpoznał w niej obywatelkę Spellness, a gdy by się jeszcze dowiedzieli, że jest przyszła władczynią królestwa mroku... wolała nie myśleć co by się wtedy stało.
     Odgarnęła złe myśli i swe chęci eksploracji na bok. Postanowiła cieszyć się chwilą. To właśnie dzięki Nevermore pośród chmur mogła całkowicie oddać się emocją i swą dusza przenieść się w inne miejsce. Nie na co dzień miała taką okazje. Gdy by ktoś ujrzał przyszłą władczynie Spellness ujeżdźającą smoka miała by nie lada spory problem. Największą nienawiścią Spelness darzyło właśnie Dragon Haven ze wzglęu na zamiłowanie do smoków. Co by jej lud pomyślał o niej gdy by jej sekret wyszedł na jaw? Że jest zdrajczynią własnego królestwa? Że nie jest godna zajęcia miejsca swej matki? Jaka kara by ją czekała?
     Jest i wina. Jest i kara.
     Lecz za niedługo Raven miała ukrywać znacznie większy sekret którego ujawnienie by sprawiło, że Endless Dream nigdy już nie było by takie samo...


Rosewaness Studios

13 komentarzy:

  1. Świetne! Czekam co będzie dalej utrzymujecie mnie w napięciu jaka tajemnica? To samo dotyczy Cerise. Ja nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów! Zapraszam też na mojego bloga:http://basniowamagicznatajemnica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu... tajemnice, lubie to :D
    Czekam z niecierpliwością na dalszy rozdział (oby to był Jack :)). Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze ci przyznać, że dużo będzie tajemnic ;D

      Usuń
    2. Doda to smaczków do całej opowieści ^_^... Dobre ;)

      Usuń
  3. Dziękuuje ^^ Jeżeli chodzi o interpunkcje to cóż... przyznaje że ja za nią odpowiadam i wiem, że wciąż jeszcze sama robie błędy ale postaram się je poprawić c:

    OdpowiedzUsuń